Szybko przeczołgałam się pod ziemią i pościłam biegiem przez las.
Zastanawiałam się, gdzie może być Sakura, ale ten problem rozwiązał się
bardzo szybko.
- Skrzydła Hitachi'ego są w potwornym stanie! - krzyknęłam jak tylko
zobaczyłam waderę-Może nawet nigdy nie będzie latać... Trzeba mu pomóc.
- dodałam spokojniej będąc już nieco bliżej.
- Pierw, powiedz jak to się stało? - spytała.
- Hitachi próbował ratować Chi, która wpadała w przepaść. I nie wiem
jak to się dokładnie stało, ale połamał skrzydła i naderwał ścięgna. -
mówiłam powoli, ale zaniepokojona.
- Hmmm... - wadera zastanawiała się - A gdzie to dokładnie jest?
- W jego domu. Mogę ci pokazać, gdzie to jest.
- Przynieś mu rumianek i szałwię. Pomieszaj mu to z wodą i dodaj do
tego ten kamień – podała mi błyszczący, magiczny kamień - Wymieszaj i
rozbij to dokładnie. Powstanie z tego lecznicza maść, którą masz
posmarować jego skrzydła. Potem obandażuj całe skrzydła specjalnym
bandażem z włókna roślinnego. Jest on na tyle mocny, aby utwardzić
skrzydła i miły w dotyku.
Nie miałam bladego pojęcia skąd wilczyca to wie, ale przynajmniej
nie musiałam już szukać zielarza. ''To pewnie podstawowe wykształcenie
wilka magicznego.”, myślałam.
- A gdzie mam znaleźć bandaż?-zapytałam.
- Proszę – podała mi wszystkie potrzebne rzeczy, w tym rumianek i szałwię.
Prędko je wzięłam i już chciałam odejść, ale wadera zatrzymała mnie:
- Potrzebuję amuletu.
To oświadczenie bardzo mnie zaskoczyło. Rozejrzałam się dookoła,
jakby szukając powodu, a potem spojrzałam jej w oczy chcąc się
dowiedzieć, czy mówi prawdę. Przez chwilę wahałam się co odpowiedzieć i
czy jej go dać, ale po chwili powiedziałam:
- A teraz Hitachi jest ranny i potrzebuje pomocy, a mówiłaś że ja muszę być przy tobie, kiedy masz amulet.
- Idź szybko do niego, powiedz Chihejsen co ma robić, żeby pomóc Hitachi'emu. Wróć tu za chwilę. - oznajmiła.
Natychmiast puściłam się pędem w miejsce, z którego przyszłam. Po
raz kolejny pokonałam podziemne przejście i znalazłam się przy Chi.
-Spotkałam Sakurę, tu są potrzebne rzeczy.-podałam jej ekwipunek,
który otrzymałam od wilczycy-Rumianek i szałwię pomieszaj z wodą, dodaj
do tego ten kamień, wymieszaj, rozbij to dokładnie. Powstałą maścią
posmaruj skrzydła Hitachi'ego, a potem obandażuj je tym-przekazałam jej
instrukcję i wskazałam na bandaż z włókna roślinnego-ja muszę coś
załatwić.
-Ęęę?-przyjaciółka spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
Popatrzyłam na Hitachi'ego, który najwyraźniej też nic z tego nie rozumiał.
-Dasz sobie radę.-mrugnęłam do niej-Muszę skoczyć po pożywienie-wymyśliłam na poczekaniu.
Nie dając wilkom szansy na powiedzenie czegokolwiek, szybko zaczęłam wracać do Sakury.
- Dałam to Chi i powiedziałam, żeby zrobiła tą maść i obandażowała
bandażem, który mi dałaś. - rzekłam spokojnie, gdy znalazłam się koło
wilczycy - A teraz wytłumaczysz mi o co chodzi z tym amuletem? Dlaczego
go potrzebujesz?
- Dobrze, że pytasz. Lecz i tak bym Ci powiedziała. A teraz choć za mną - odparła i wskazała łapą, abym poszła za nią.
Wkrótce znalazłyśmy się przy jakimś pomniku. Muszę przyznać, że byłam zdziwiona:
- Eeee... Co to jest?
- Wiesz, że to jest posąg - pokiwałam przytakująco głową - Lecz nie
do końca. - spojrzałam na nią nie rozumiejąc - To jest wilk zaklęty w
posąg dzięki czarnej magii Ankoku Hoshi. To nie jest dziedzina magii,
dziedzina to całkiem inna rzecz. Czarna magia dzieli się na dwie części.
Akarui hoshi i Ankoku hoshi, Akurui hoshi jest dozwolona, a Ankoku nie.
Z resztą z nazwy to wynika.
- Jasna gwiazda i ciemna gwiazda... - wymamrotałam cicho, lecz
wilczyca chyba to usłyszała. Mimo to kontynuowała swoją przemowę- -
Ankoku hoshi jest zakazana. Szkodzi bezpośrednio istocie żywej, ale nie
może jej zabić. Jak w tym przypadku to była zamiana w kamień. Akarui
hoshi jest dozwolona i nie szkodziła bezpośrednio istotom żywym, mogła
być tylko czynnikiem śmierci lub ran. Na przykład czar tworzenia małego
huraganu, który nie unosi istot żywych mógłby podnieść kamień. Taki
kamień może trafić wilka i przez to go zabić. Rozumiesz?
- Doskonale. Ale co to ma do amuletu? - spytałam, na co wadera zareagowała włączeniem pola siłowego.
- Mówią, że magii Ankoku hoshi nie da się odczarować. Lecz to nie
prawda. Jeśli ma się pomoc magii wilka magicznego lub amulet
wspomagający, w tym przypadku to amulet, który daje szczęście lub więcej
mocy uda się. A twój - zaczęła wyjaśnienia, jednak przerwałam jej.
- A mój jest podobny do amuletu szczęścia. - bąknęłam zasmucona, ale
po chwili spoważniałam i wzięłam się w garść - Rozumiem, że mam Ci go
dać i patrzeć jak odczarowujesz posąg?
- Tak. Potem Ci go oddam i pójdziesz zająć się Hitachi'm. - po tych słowach podałam jej amulet.
Wadera założyła go i z trudem powstrzymywała uśmiech. Widać było jak
powaga walczy z beztroską. W końcu jednak Sakurze udało się
przezwyciężyć siebie z amuletu i przystąpiła do usuwania czarnej magii. Z
obawą patrzyłam na nieudane próby. Jednakże wilczyca zaczęła coś
kombinować, uśmiechnęła się i rzuciła jeszcze raz czar, który tym razem
zadziałał. Zdjęła amulet i podała mi go.
Marmurowy pomnik zamienił się z błyskiem w istotę żywą i zaraz wyłonił się prawdziwy wilk.
Założyłam wisiorek i gdy Sakura odwołała pole siłowe zaczęłam
odchodzić. W pewnym momencie zatrzymałam się i z odległości przyglądałam
wilkowi. Był piękny, z jego uszu, a raczej z jej uszu (z wyrazu twarzy
widać było, że to wadera) wychylały się kwiaty.
''To pewnie wilk magiczny...'' pomyślałam, potrząsnęłam głową i
pobiegłam do przyjaciółki i basiora. Po drodze jednak przypomniałam
sobie, że za powód swojej nieobecności podałam zdobycie pożywienia i
nazrywałam kilka owoców. Znowu przeczołgałam się pod korzeniami i
wkrótce siedziałam już przy ognisku.
Hitachi spał spokojnie. Widać było, że ból musiał nieco ustąpić.
-I jak Chi?-zagadnęłam.
-A, wszystko dobrze poszło, w miarę szybko udało mi się zabandażować jego skrzydła, a potem...zasnął.
-Yhm.
-Kurayami. Powiedz, po co tak naprawdę szłaś?
Spojrzałam z niedowierzaniem na przyjaciółkę. Popatrzyłam na płomienie i znów skłamałam.
-Po drodze zobaczyłam, że moja jaskinia się pali, musiałam poprosić o pomoc Sakurę.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz