Poszłam do jaskini odpoczynku z Donem Lu. Był niezwykle upalny poranek.
Gdy weszłam z Płomykiem do jaskini, miałam wrażenie, że nie jesteśmy tam
sami. Chwile potem dało się słyszeć stanowczy głos wadery:
- Ho, ho, ho! Kogo my tu mamy! Mała biedna Luna... Całkiem sama...
- Nie, nie, nie jestem sama! Don Lu mi towarzyszy! Kim jesteś? - zapytałam
- Nie poznajesz? - zapytała postać
Z cienia wyłoniła się...
- Kayn!? - krzyknęłam
Ja, Płomyk i Kayn byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi. Mówiliśmy
na nią Umbrae, bo jej tata wyglądał jak wyciągnięty z grobu.
- A on dlaczego jest młody? - zapytała Kayne patrząc buro na Dona Lu
- Długa historia...- powiedział Płomyk
- Dlaczego przeszłaś do watahy cienia? - zapytałam
- Tam przynajmniej mnie szanują! - krzyknęła Kayne
Odkąd Płomyk zginął w pożarze, ja i ona nie mogłyśmy o nim myśleć.
Umbrae nie zawsze była miła. Też kochała Lu, a on wolał mnie. Wiele razy
w życiu próbowała to zmienić. Spojrzała teraz na strome miejsce przy
wejściu do jaskini. Prowadziło ono na szczyt skały, która była niezwykle
niebezpieczna. Porwała Płomyka i pobiegła na szczyt.
- Aaaaaaaaaaaa! Dlaczego jestem szczeniakiem! - krzyknął
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz