Zapikowałem w dół. Było to dość niebezpieczne, bo jeśli złapię
Chihejsen to nie wyhamuję. W każdym razie złożyłem skrzydła i zacząłem
przyśpieszać. Wreszcie zobaczyłem Chi i zanurkowałem po nią. Złapałem
ją, ale gdybym teraz rozłożył skrzydła, to by mi je urwało, no ale...
Rozłożyłem je i natychmiast poczułem ból w lewym, a chwilę potem w prawym.
Spadliśmy z hukiem na dno przepaści.
- Żyjesz?- zapytałem przez zaciśnięte zęby.
- Chyba- Chi zaczęła się podnosić.
- HEJ! JESTEŚCIE TAM?- usłyszałem Kōsei No Ame.
- Tak!- wrzasnęła Chi. Spojrzałem na moje skrzydła. Oto moja diagnoza:
- Lewe- złamanie otwarte, rozerwane ścięgna.
- Prawe- złamanie zamknięte, rozwalony staw.
- Połamałem skrzydła!- krzyknąłem do Kōsei No Ame.
- Chodź, trzeba się wspiąć- powiedziała Chihejsen i zaczęliśmy
wspinaczkę. Pomyślałem, że w ciągu kilku dni i tak będę zmuszony
pozbawić się skrzydeł bo wda się martwica. No, takie są koszty, jak się
chce uratować komuś życie spadając w przepaść...
<Kōsei No Ame?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz