Chciałem zawołać za Kōsei No Ame, ale i tak nie dałbym rady iść. Sam na 
medycynie znałem jak świnia na gwiazdach. Mogłem ewentualnie je 
poskładać i odchorować do zimy, ale tylko robiłbym problem. Nie mogłem 
polować, biegać, skakać, latać ani nawet stać gdzieś na warcie. Teraz to
 już tylko uciąć te skrzydła...
- Lepiej?- zapytała Chihejsen.
- Mhm...- potaknąłem.
- Co się stało?- zapytała, widząc moje zmartwienie.
- Nic... Masz może coś ostrego?
- Nie! Nie zabijaj mi się tu!- postawiła się Chi.
- Nie chcę się zabić, chcę uciąć skrzydła, bo teraz już i tak się do 
niczego nie nadadzą- odpowiedziałem zerkając na nie. Były całe we krwi, z
 lewego sterczała kość. Bolały strasznie.
- Wyjdziesz z tego, zobaczysz. Te skrzydła jeszcze nie raz znajdą się na niebie- powiedziała i usiadła obok mnie. 
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz