Wyruszyłam na wyprawę nad wodospady. Nie poszłam tam tylko po kamienie,
ale również po suloku. Mama mówiła, że to takie magiczne duchy jelenie.
Tata nawet raz takiego upolował. Żyją w lasach takich jak las
wodospadów. Ojciec powtarzał ,,jeśli znajdziesz w lesie suloku, to nikt
nie będzie miał prawa powiedzieć ci że jesteś nijaka". Mówił też, że są
bardzo rzadkie.
Gdy wyruszyłam nad wodospady, zauważyłam cień poruszający się w
krzakach! Niestety był zbyt mały jak na suloku. Ale ze względu na moją
ciekawość nie mogłam się powstrzymać i pobiegłam w krzak i chwyciłam
zębami za mały ogon.
- Aaaaaaaaaaaauuuuuuuuuuu! Oszalałaś! Żeby tak gryźć nie swój ogon! - powiedziała czarna suczka z brązową łatą na oku
- Co ty robisz w lesie wodospadów!
- Jakich padów? Słuchaj, nie wiem o co chodzi, ale dobrze idę z tych twoich ,,padów". - powiedziała suczka
- Nie, nie! Zostań! Chyba, że przyjaźnisz się z ludźmi.
- Em...Jestem psem dzikim.
Nagle przyszedł człowiek.
- Beza! Do nogi! - krzyknął
- A jednak! - krzyknęłam i uciekłam
- Nie stój proszę! - krzyknęła Beza
- Nie ufam ludziom, nie ufam psom! - krzyknęłam
- Ale to dobry człowiek... - powiedziała gdy zniknęłam za krzakami - Wiem, że się schowałaś... Co masz do ludzi i psów co?
- No bo ludzie zabili mi rodzinę...- powiedziałam we łzach
- A co masz do psów?
- Nikomu o tym nie mówiłam, ale kiedyś miałam przyjaciela, Dona Lu. Ale zginął zamęczony przez ludzi i psy! - rozpłakałam się
- Ale ja.. - nie zdążyła dokończyć, bo uciekłam
Chwile potem za jednym z krzaków zauważyłam suloku. Udało mi się go
upolować. Miałam nadzieję, że doniosę go do watahy bez przeszkód...
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz