Podeszłam bliżej. Był to kamienny, obrośnięty pomnik wilka. W takim miejscu... Było to trochę podejrzane. Tylko wilki magiczne i Wilki Pierwsze umieją stawiać pomniki, a to miejsce było tylko częściowo osiedlone przez zwykłe wilki. A poza tym tych terenów wilki magiczne nie zamieszkiwały. Dziwne, że tego nie wcześniej zauważyłam. Posąg był wykonany z naturalnego marmuru o kolorze kremowym. Był cały obrośnięty bluszczem. Nie miał żadnej podstawki jak zazwyczaj jest na pomnikach, nie miał żadnego napisu jakiego wilka przedstawia. Przypominał Wilka Pierwszego, bo miał w uszach kwiaty (były też wykonane z marmuru) i pnącza obwinięte wokół szyi. Miał na tylnych łapach bandaże. A poza tym nie miał niczego niezwykłego.
- Widać, ktoś w tym przypadku maczał łapy w czarnej magii Ankoku hoshi. - rzekłam przez przypadek sama do siebie. Przyzwyczaiłam się do towarzystwa Kōsei No Ame.
Czarna magia była podzielona na Akarui hoshi (z jap. Jasna gwiazda) i Ankoku hoshi (z jap. Ciemna gwiazda). Czarna magia ogółem szkodzi. Magia Akarui hoshi jest dozwolona i nie szkodziła bezpośrednio istotom żywym, mogła być tylko czynnikiem śmierci lub ran. Magia Ankoku hoshi jest zakazana i szkodzi bezpośrednio istocie żywej, ale nie może jej zabić. Zastanawiałam się czy w tym przypadku nie użyto czarnej magii. Wyglądało to podejrzanie. Ponoć czarnej magii ciemnej gwiazdy nie da się odwrócić. Lecz to nieprawda. Nieraz moja matka, Noriko Sayuri mówiła o tym, że da się odwrócić czarną magię za pomocą jakiejś pomocy, na przykład wsparcia mocą innego wilka lub amuletem, który daje szczęście lub większą moc. A podobny do amuletu szczęścia był amulet, który miała Kōsei No Ame. Ja przecież obiecałam, że nie będę go zakładać. Choć jak będzie przy mnie nic się nie stanie, a przynajmniej taką mam nadzieję. Może się już trochę na to uodporniłam. Lecz z drugiej strony to mógł być zwykły posąg, bo przodkowie Hitachi'ego mogli tu mieszkać. Trudno. Przynajmniej ożywię pomnik, a do ożywiania i tak jest potrzebny amulet.
Stawiłam krok w kierunku Hitachi'ego, bo miałam przeczucie, że tam poszła Kurayami. Nagle (ku mojemu zdziwieniu) pojawiła się. Dziwny zbieg okoliczności.
- Skrzydła Hitachi'ego są w potwornym stanie! - krzyknęła z daleka biegnąc Kōsei No Ame. Gdy już była blisko powiedziała spokojniej - Może nawet nigdy nie będzie latać... Trzeba mu pomóc.
- Pierw, powiedz jak to się stało? - spytałam. Nie wiedziałam co przez ten krótki czas się zdarzyło, ale jeśli coś stało się Hitachi'emu trzeba mu pomóc, ale do tego potrzebne są pewne informacje
- Hitachi próbował ratować Chi, która wpadała w przepaść. I nie wiem jak to się dokładnie stało, ale połamał skrzydła i naderwał ścięgna. - mówiła powoli, ale z niepokojem wadera
- Hmmm... - zastanawiałam się nad całą sytuacją - A gdzie to dokładnie jest?
- W jego domu. Mogę ci pokazać, gdzie to jest.
- Przynieś mu rumianek i szałwię. Pomieszaj mu to z wodą i dodaj do tego ten kamień - podałam jej błyszczący, magiczny kamień - Wymieszaj i rozbij to dokładnie. Powstanie z tego lecznicza maść, którą masz posmarować jego skrzydła. Potem obandażuj całe skrzydła specjalnym bandażem z włókna roślinnego. Jest on na tyle mocny, aby utwardzić skrzydła i miły w dotyku.
- A gdzie mam znaleźć bandaż? - zapytała Kōsei No Ame. W myślach zastanawiała się skąd to wiem, ale szybko zdecydowała, że to podstawowe wykształcenie wilka magicznego.
- Proszę - podałam jej wszystkie potrzebne rzeczy, rumianek i szałwię też. Wilczyca chciała już odejść, kiedy zatrzymałam ją tymi słowami:
- Potrzebuję amuletu.
Była strasznie zaskoczona. Obejrzała się dookoła. Spojrzała w moje oczy, aby zobaczyć czy mówię szczerze. Przez chwilę wahała się co odpowiedzieć i czy mi go dać.
- A teraz Hitachi jest ranny i potrzebuje pomocy, a mówiłaś że ja muszę być przy tobie, kiedy masz amulet.
- Idź szybko do niego, powiedz Chihejsen co ma robić, żeby pomóc Hitachi'emu. Wróć tu za chwilę. - powiedziałam po czym zrobiła o co ją prosiłam. Przez chwilę jej nieobecności myślałam o całej sytuacji.
Jak to się dokładnie stało? To nie jest aż takie ważne. Ważne jak mu pomóc. Jak mu pomóc? Nie wiem. Ponoć te tereny niedługo odwiedzi zielarz. Może będzie miał zioło regenerujące. A teraz będzie musiał tylko obyć się bez bólu dzięki maści, ale nie będzie mógł latać ani ruszać skrzydłami. Nie wiadomo co mu dokładnie pomoże, bo wiem jak opatrzyć łapy, pysk czy tułów, ale o skrzydłach mało wiem. Siedziałam i tak myślałam, aż w końcu przyszła Kōsei No Ame.
- Dałam to Chi i powiedziałam, żeby zrobiła tą maść i obandażowała bandażem, który mi dałaś. - rzekła spokojnie - A teraz wytłumaczysz mi o co chodzi z tym amuletem? Dlaczego go potrzebujesz?
- Dobrze, że pytasz. Lecz i tak bym Ci powiedziała. A teraz choć za mną - odparłam i wskazał gest łapą, aby poszła za mną
Przyprowadziłam ją do pomnika. Wadera nie ukrywała swego zdziwienia.
- Eeee... Co to jest? - Kurayami wiedziała, że to posąg, ale przez zdziwienie nie mogła tego ubrać w słowa
- Wiesz, że to jest posąg - wilczyca pokiwała głową - Lecz nie do końca. - mina jej wyrażała teraz, że niezbytnio rozumie - To jest wilk zaklęty w posąg dzięki czarnej magii Ankoku Hoshi. To nie jest dziedzina magii, dziedzina to całkiem inna rzecz. Czarna magia dzieli się na dwie części. Akarui hoshi i Ankoku hoshi, Akurui hoshi jest dozwolona, a Ankoku nie. Z resztą z nazwy to wynika
- Jasna gwiazda i ciemna gwiazda... - mamrotała cicho Kōsei No Ame, lecz ja to usłyszałam. Nie przejmowałam się tym i kontynuowałam swoją przemowę.
- Ankoku hoshi jest zakazana. Szkodzi bezpośrednio istocie żywej, ale nie może jej zabić. Jak w tym przypadku to była zamiana w kamień. Akarui hoshi jest dozwolona i nie szkodziła bezpośrednio istotom żywym, mogła być tylko czynnikiem śmierci lub ran. Na przykład czar tworzenia małego huraganu, który nie unosi istot żywych mógłby podnieść kamień. Taki kamień może trafić wilka i przez to go zabić. Rozumiesz?
- Doskonale. Ale co to ma do amuletu? - powiedziała, a po tym włączyłam pole siłowe
- Mówią, że magii Ankoku hoshi nie da się odczarować. Lecz to nie prawda. Jeśli ma się pomoc magii wilka magicznego lub amulet wspomagający, w tym przypadku to amulet, który daje szczęście lub więcej mocy uda się. A twój - w niespodziewanej chwili wadera przerwała mi
- A mój jest podobny do amuletu szczęścia. - bąknęła z smutną miną, lecz po chwili smutny wyraz twarzy zniknął. Pojawił się nowy, poważnie nastawiony do sprawy - Rozumiem, że mam Ci go dać i patrzeć jak odczarowujesz posąg?
- Tak. Potem Ci go oddam i pójdziesz zająć się Hitachi'm. - po tych słowach Kōsei No Ame podała mi amulet. Dopiero teraz zauważyłam małe pęknięcie na jednym ramieniu gwiazdy.
Założyłam go. Z trudem powstrzymywałam uśmiech i uczucie beztroski. Widać było jak poważny wyraz twarzy walczy z uśmiechem. W końcu moja prawdziwa ja pokonała mnie z amuletu. Wysiliłam się jak mogłam, by wywołać zaklęcie odwołujące czarną magię. Za pierwszym, drugim, trzecim, piątym, dziesiątym... Nie udawało mi się. Wiem w czym tkwił błąd. Muszę znowu przywołać mnie z amuletu. Uśmiechnęłam się po czym rzuciłam czar. Zadziałał. Szybko pokonałam siebie z amuletu i zdjęłam go. Widziałam jak marmurowy pomnik zmieniał się z błyskiem w istotę żywą. Wreszcie wyłonił się prawdziwy wilk.
Podałam amulet Kurayami. Założyła go, odwołałam pole siłowe po czym zaczęła wolno odchodzić. Po chwili zatrzymała się i z zainteresowaniem z odległości przyglądała się wilkowi. Niemal w tej samej chwili potrząsnęła głową i pobiegła w stronę Hitachi'ego.
- Kim jesteś? - spytałam ją zainteresowana. Przypominała wilka magicznego.
- Nie wiem... Nie pamiętam nawet uczuć. - odparła wadera - Wiem tylko, że nazywam się Akana.
- Jednak nie byłaś wcześniej posągiem. Dobrze myślałam. - powiedziałam sama do siebie i szczerze się uśmiechnęłam
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz