-Jeszcze muszę się mu dokładniej przyjrzeć. -odpowiedziała wadera, oglądając amulet.
Ciekawe, co to było. Przyglądałam się mu codziennie przed
zaśnięciem. Szafirowy kamień i to oszlifowany na kształt gwiazdy...
Bardzo mi się podobał.
Wilczyca ścisnęła go mocno w łapie i zamknęła oczy. Stała w bezruchu. Zaczęłam się niepokoić.
Poddenerwowana spoglądałam na nią co jakiś czas, aż w końcu zaczęłam do niej mówić.
-Wszystko w porządku?
Bez odpowiedzi.
-Ayane Sakura?
Wydawało się, że do wadery nic nie dociera. Powtarzałam pytania kilkakrotnie, ale nikt mi nie odpowiadał.
-Co się z tobą dzieje? Sakura? Wiesz już coś o tym? Pytam cię od paru minut... - nie dawałam za wygraną.
- Byłam w stanie wizji, więc nie mogłam Ci wtedy odpowiedzieć. - odparła - Spokojnie, zawsze ceniłam w Tobie cierpliwość.
Zmieszałam się.
-Przepraszam... - odpowiedziałam jej cicho, ale szczerze.
Właśnie chciałam wypuścić z siebie kolejny potok słów, ale mi przerwano.
- I tak, wiem co to. - widziałam chwilowy uśmiech Ayane, jednakże
nadal była poważna. Zaczęłam uważnie się jej przysłuchiwać. - To amulet
szczęścia i amulet tarczy zarazem. Sprawia, że masz wielkie szczęście i
nic ci się nie dzieje, a zarazem utrzymuje cię w stanie idealnym, czyli
jakbyś miała magiczną tarczę wokół siebie. Dlatego pewnie wiele wilków
chce go mieć, bo wszystko co wykonasz, nawet przez przypadek kończy się
dobrze. - i tu chwilowo zamilkła. Nadal słuchałam jej z zaciekawieniem,
gdy zaczęła - Lecz, niestety nie wiedzą, że to działa tylko w przypadku
partnera tego wilka, ich potomstwa i ich potomków. Nawet ja musiałam bym
być potomkiem dokładnie Aroona lub Anno, ale Anno nie poszedł do Kraju
Kwitnącej Wiśni, by założyć watahę. Spróbuję i zobaczę czy jestem
potomkiem Aroona.
Wadera nałożyła na siebie amulet i spróbowała walnąć się całym ciałem o gałąź. Gałąź odsunęła się.
- Tak, jestem potomkiem Aroona. - uśmiechnęła się po raz kolejny, ale na dłużej i szczerzej.
To było niesamowite. Poza tym Ayane Sakura wyglądała na najszczęśliwszą wilczycę pod słońcem.
- Nie wiedziałam, że mam coś tak wartego... Szkoda, że inni nie
wiedzą, że mogą go użyć tylko niektórzy. - odpowiedziałam po dłuższym
czasie - A czy też będę mogła spróbować?
''Może jestem potomkiem Anno... '', pomyślałam, ''Nie! To wykluczone!''.
Wilczyca ociągała się ze zdjęciem amuletu, ale po chwili mi go oddała. Jej mina momentalnie zrzedła.
''Ciekawe...”, zastanawiałam się. Założyłam go z powrotem na szyję, walnęłam łapą o gałąź, jednakże się nie odsunęła.
-Na prawdę, przykro mi... - chciała mnie podnieść trochę na duchu.
-Nie oczekiwałam, że będę potomkiem Anno. - zmarkotniałam.
-A czy mogę na noc pożyczyć amulet? - spytała i czekała na odpowiedź.
Trudno było mi się z nim rozstać, w końcu to pamiątka po mojej
mamie, ale cóż... Sakura z pewnością po nocy mi go odda, mogę jej
zaufać.
-Proszę.-podałam jej przedmiot-oddasz prawda?-ściszyłam głos, ale to było dla mnie bardzo ważne.
-Z pewnością.-wadera przypieczętowała słowa szczerym uśmiechem.
Nie miałyśmy już nic do załatwienia między sobą, więc wilczyca usunęła barierę i opuściłam ją.
Wróciłam do Chihejsen. Wydawała się cierpliwie czekać. Podeszłam do niej i bez słowa poprowadziłam ją w kierunku jabłoni.
<Ayane Sakura?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz