Poszłam do jaskini odpoczynku, aby odpocząć. Niestety nie trwało to
wiecznie, bo przyszedł jakiś szczeniak z mamą i zaczął po mnie skakać.
- Kochanie, Płomyczku, tak nie wolno... Pani przyszła tu odpocząć. - powiedziała wadera stojąca przy mnie
Maluch ze mnie zszedł.
- Zaraz, co pani powiedziała?! Płomyk?! - powiedziałam
- Tak, co? - powiedziała
- Eeeeee... Nic takiego... - powiedziałam zamyślona
- Cóż, chodź Don Lu. Idziemy. - powiedziała
- Co?! Zaraz! Stop! - krzyknęłam
- Co? - zapytała rozgniewana wadera
Pomyślałam sobie ,, Płomyk? To ty? Nie wierzę!''
- Zaraz, Luna? To ty? - powiedziała wadera
- Ale co ja? Skąd pani mnie zna? - zapytałam
- To ja! Ekoisito Lonte! - krzyknęła wadera
- L' Ella?To ty! - krzyknęłam
L' Ella to była starsza siostra Dona Lu zanim... Serce mnie boli gdy o tym myślę.
- Co się stało? - zapytała
- Kiedy myślę o twoim bracie ja... - powiedziałam
- Rozumiem. - powiedziała
- Tak właściwie, kim jest ten szczeniak? - zapytałam
- To...- Lonte rozejrzała się - To on. To Don Lu we własnej osobie.
- Co? On zginął w pożarze! Ale, ale.... - serce waliło mi jak nikdy dotąd
- Kiedyś nasza szamanka wynalazła eliksir przywoływania zmarłych.
Niestety przepis spłonął z jego śmiercią, ale została jedna fiolka
eliksiru. Niestety gdy ojciec wlał mu to do pyska, zmienił się w
szczenie. - powiedziała wadera
- Ja, ja...- nie czekałam dużej, musiałam się upewnić, że mnie pamięta - Papapamiętasz mnie?
- Ja... - powiedział - Ja, mamo! Ta pani mnie torturuje!
Rozpłakałam się, ale z drugiej strony przynajmniej żył... Zanim
jednak uciekłam w rozpaczy, szepnęłam mu na ucho krótkie słowa: ,,
Kochałam cię Płomyku, a ty mnie. A teraz... Sam widzisz... Twoja śmierć
nas rozdzieliła..."
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz