- Proszę. - podała mi przedmiot - Oddasz prawda? - ściszyła nieco głos Kōsei No Ame, bo amulet pewnie był dla niej bardzo ważny
- Z pewnością. - odpowiedziałam jej i uśmiechnęłam się. Już nie miałyśmy niczego do załatwienia, choć w sumie musiałam ją zapytać skąd go ma i kim jest dokładnie ta wilczyca, ale to później. Sprawiłam, żeby pole siłowe zniknęło. Odeszłyśmy w przeciwne strony.
Ja w stronę mojego domu, a Kurayami do swojej (chyba) przyjaciółki. Nałożyłam amulet. Poczułam się beztrosko i szczęśliwie. Zaczęłam skakać z radości. Chciałam wykorzystać na coś pożytecznego, aktywnego ten dzień. Najpierw wspięłam się na najwyższe drzewo watahy i skoczyłam lewitując. Latałam i nie opadałam w dół! Uczucie było niesamowite. Nigdy tak wysoko nie latałam.
Cały czas się uśmiechałam. Po długim czasie (jakiejś godzinie) stwierdziłam, że jestem głodna. Powoli opadłam na ziemię i akurat obok znajdował się krzaczek jeżyn. No tak, amulet. Zjadłam kilka po czym poszłam do rzeczki blisko źródła i pokąpałam się. Na moim pysku uśmiech nie znikał. Nurkowałam, robiłam sztuczki w wodzie i inne podobne rzeczy.
Gdy uświadomiłam sobie, że księżyc jest w pełni i były do północy niecałe trzy godziny to przestałam się pluskać. Popatrzyłam na księżyc. Tej nocy księżyc był piękny w pełni i nie zasłaniała go żadna chmura. Wróciłam szybko do domu (miałam blisko) i położyłam się na łóżku.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz