Obudził mnie hałas. Pomimo bólu, poszedłem w stronę hałasu. Moje myśli krążyły zupełnie gdzieś indziej...
Rozchyliłem krzaki i zobaczyłem Kōsei No Ame walczącą z Chihejsen. Nie
mogłem tego zrozumieć... Czułem się jakbym dostał czymś w głowę.
Otrząsnąłem się z myśli, że już umieram i przeanalizowałem fakty. Nagle
Chihejsen mnie zobaczyła.
- Hitachi, pomóż mi! Ona oszalała!- krzyknęła. Kōsei No Ame odwróciła się w moją stronę.
- Nie słuchaj jej! Ona chce mnie zabić!- oczywiście posłuchałem Chi i
chciałem walczyć po jej stronie. Ale Kōsei No Ame (muszę wymyślić jej
jakiś skrót od imienia) spojrzała na mnie tym dziwnym wzrokiem i
wiedziałem z kim walczyć. Stanąłem po stronie Chi, i gdy ta rzuciła się
na Kōsei No Ame, złapałem ją za ogon zębami i z całą dostępną mi siłą
pociągnąłem do tyłu. Chi wpadła na gałąź i dosłownie się na nią
nadziała. Nie byłem pewien, czy w ogóle to przeżyje, ale teraz mało mnie
to obchodziło...
- Nic Ci nie jest?- odwróciłem się do Kōsei No Ame, ale ona leżała nieprzytomna na ziemi.
<Kōsei No Ame?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz