poniedziałek, 13 października 2014

Od Kōsei No Ame

Ciągle nic nie widziałam, ale nie straciłam czucia w ciele. W pewnym momencie poczułam, że dzieje się ze mną coś dziwnego, wręcz nie do opisania.
- Nic mi nie jest, oprócz tego, że jestem cała posiniaczona i czuję się co najmniej okropnie. - dało się słyszeć ode mnie. ''Zaraz, co??? Przecież nic nie powiedziałam! Więc jak?''.
- Coś ci się stało z gardłem? - spytał ironicznie Hitachi.
Nic nie rozumiałam.
- Co się ze mną dzieje? - ledwo dosłyszalnym głosem wydusiłam z siebie.
Powoli wzrok dochodził do dawnej formy. Stopniowo zaczynałam już widzieć basiora.
- Słuchaj, Kurayami. To ja, Sakura, wdarłam się do twojego umysłu. - powiedziało coś...ze mnie?!
Hitachi zaniósł się śmiechem i runął na ziemię. ''No tak, musiało wyglądać to co najmniej dziwnie.'' -Hitachi. Musisz zanieść Kōsei No Ame w tereny pobliżu wielkiego kasztana i świecącego źródła, tam gdzie mieszkam.-kontynuował głos.
Basior spoważniał i podszedł do mnie. Wkrótce dziwne uczucie obecności czegoś w mojej głowie zniknęło.
-Serio?-mruknęłam ledwo dosłyszalnie, gdy wilk wziął mnie na plecy.
-A Chi?-spytałam, a raczej chciałam spytać, ale poczułam, że znowu tracę przytomność. Ocknęłam się dopiero w momencie, gdy zbliżaliśmy się do wskazanego miejsca przez waderę. Wilczyca już czekała.
- Ty na serio byłaś w jej ciele! Śmiesznie to wyglądało jak mówiłaś przez jej ciało. - odezwał się Hitachi.
Położył mnie na ziemi, a Sakura siłą woli posmarowała mi maścią plecy. ''Od razu lepiej.'', przeleciało mi przez głowę.
- Dziękuję. Dziwnie się czułam jak byłaś duszą w moim umyśle. Widziałam tylko czarne plamy, mimo otwartych oczu. - powiedziałam podnosząc się.
- Dobrze, Hitachi, dziękujemy za pomoc. Możesz już iść i ewentualnie odciągnąć od Kōsei No Ame Chihejsen. To zdrajca. - odezwała się Ayane.
Wilk już chciał odejść, ale zatrzymałam go słowami:
- Zajmij się Chi, proszę. Mimo, że jest zdrajcą zasługuje na życie. Ale też nie ufaj jej przesadnie! - powiedziałam z nadzieją w głosie, jak i troską o bezpieczeństwo basiora.
Hitachi odszedł, bo jego skrzydła nadal były połamane i zabandażowane.
- Akana chciałaby ciebie zobaczyć - oznajmiła Sakura.
- Akana to ten wilk-posąg? - nie wiedziałam, jak ją określić.
- Akana to wadera, która była posągiem. - poprawiła mnie. - Uważa, że jesteś wilkiem magicznym.
- Coooooo?! - aż odskoczyłam.
''Co raz lepiej.'', myślałam, ''No cóż, gdyby nie to, że powiedziała to Ayane, z pewnością nie uwierzyłabym w te słowa.''
Wadera pokazała mi, abym za nią poszła i wkrótce znalazłyśmy się nieopodal jaskini.
- Zanurkujesz? -spytała.
- O ile moje płuca wytrzymają, to tak... - odpowiedziałam i wskoczyłam do wody, a za mną wilczyca.
Stanęłyśmy w świecącej blaskiem kryształów jaskini. Akana już czekała...
- O! Wreszcie jesteś. Muszę podzielić się z tobą ważną wieścią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz