***
Akana stała w miejscu i przyglądała się rozmowie pomiędzy Ayane i Kōsei No Ame. Widziała, jak Sakura drepcze niespokojnie w miejscu, nadal mając na sobie amulet. Co prawda, Akana nie umiała sprawić, aby zniknęła druga rysa z amuletu, która była prawie niewidoczna, ale najwyraźniej nie dotyczyła ona uśmiechu, o którym mówiła Kōsei No Ame. "Pewnie Sakura tego nie dojrzała" - pomyślała wilczyca. Zauważyła, że ktoś się przyszedł. Był to nietypowy wilk, mający na sobie rogi jelenia i skrzydła. Przypominał Wilczycy Pierwszej wilka, którego uczyła magii, lecz tamten był szary i jego rogi porastały małego rozmiaru kwiatki. Spojrzał w jej niby nieobecne oczy. Ona przypatrywała się jemu uważnie. Była skoncentrowana, choć tak naprawdę, gdy patrzyła w jego oczy przypominała sobie Chin'a [czyt. czina], jednego z jej najlepszych uczniów. Stwierdziła, że nie zniesie on bezustannej ciszy. Wadera odezwała się do niego:
- Twoje imię? - powiedziała do niego niezwykle spokojnie, wręcz niesłychanie spokojnie, że nikt nie słyszał takiego tonu.
- Hitachi... - odpowiedział szeptem i przyglądał się przepięknym oczom Akany. Wyglądał jakby chciał wyciągnął łapę, lecz jego ciało odmawiało posłuszeństwa.
- Moje imię będzie dla ciebie wiedzą konieczną? - rzekła wilczyca, ale odpowiedział jej tylko głucha cisza. - Kim jestem? Pewnie się domyślasz, a na pewno, jeżeli czytałeś pewne księgi.
Znowu cisza. Chciał z siebie wydusić chociaż jedno słowo, lecz... Nie mógł. Wyglądał na zaciekawionego, lecz też sparaliżowanego... Strachem.
- Czy jeszcze mam jeszcze tyle mocy, że emituję tą nietypową energią Wilka Pierwszego? - zapytała, jakby do siebie, lecz całkiem przemyślanie. - Ci, którzy zobaczyli mnie jak się przemieniam w żywego wilka, lub też moja rodzina nie czują tego strachu, niesłychanego strachu, aż takiego, który paraliżuje. Też nie czują tego strachu ci, którzy rzucili potężne czary, a też ci, co mają potężną moc umysłu i opanowania. Przez to od razu wiem kogo uczyć. Lecz to dziwnie, bo w tobie drzemie moc.
***
- Już wiem. - zaczęła do mnie mówić. - Sądzę, że najlepiej zrobiłaby mi nauka dziedziny Kosmosu.
- Dobrze, myślę, że to dobry wybór. - odrzekłam. Pewnie ta dziedzina sprawi jej największą "zabawę" i szybciej ją zrozumie. - Prawie zapomniałam. - zerknęłam na amulet i zdjęłam go. - Proszę
Za to Kōsei No Ame kiwnęła głową.
- Nie, nie chcę. - odparła kiwając powoli głową i przechylając wzrok na ziemię, głęboko się przypatrując. - Mi ten amulet wcale mi nie przynosi szczęścia. A ci się ono przyda.
- Lecz, to twoja własność. Nie chcę brać czegoś tylko na własną korzyść.
- Ale... - szepnęła wadera i spuściła głowę. - Mi go ukradną. A potem Taiyō wymyśli coś, aby miał też pożytek dla niego. Weź go sobie. Od teraz jest twój. - oznajmiła szybko i niespokojnie, jakby się czegoś obawiając.
- Wilki zwykłe nie umieją "naprawiać" magicznych przedmiotów, a zwłaszcza Wilków Pierwszych. Dostałaś to jak mówisz, od matki. A z pewnością chciałaby, żeby był tylko twój. Może masz dużo z nim wspólnego, a o tym nie wiesz. - rzekłam z powagą i rozsądkiem. Wilczycy zaczęła spływać kropla łzy po policzku.
- Nie mogę pozwolić, abyś ty umarła. Ja jak umrę nic się nie stanie. Nie mam potężnej mocy jak ty. A jak przyjdzie Fuan Himei i rzuci zaklęcie, żebyś zginęła, to ja nie pomogę Akanie. - łza leciała jedna po drugiej. Mówiła niespokojnie, szybko, aż wręcz nie dając się zrozumieć. Jakaś myśli dręczyła jej głowę, lecz nie wiadomo jaka. - A jak ona umrze nastąpi tyrania Fuan. I kto wie, czy potem nie zawładnie myślą o zniszczeniu świata?!
***
Hitachi stoi zamyślony w ciągłym bezruchu. Akana mrugnęła. W ciąż wpatrywała się w niego bezmyślnie swoimi oczami. Wilk-jeleń jakby z opóźnioną reakcją wyciągnął łapę i szeroko się uśmiechnął. Spojrzał w dół, po czym nagle potrząsnął łbem. Łapa opadła na ziemię, a basiora wyraz twarzy zmienił się na poważny.
- Może to reakcja po pierwszym spotkaniu z Wilkiem Pierwszym? A teraz powiedz mi, czy mam podać ci swe imię. - poleciła wadera.
- Tak. Ciężko będzie mówić do ciebie wilczyco lub po ludzku pani. - wreszcie odezwał się wilk.
- Jeśli będzie trzeba, dobrze. Akana. Wilk Pierwszy, co raczej wiesz. - przedstawiła się Akana.
- Czytałem pewne księgi... - zaczął basior. - A dlaczego się tak bałem? To w sumie nie był realny strach, aż paraliżował. Nie dało się ruszyć. Trudno go opisać...
- To magiczny strach. Jedna z siedmiu tajemnic. - wyjaśniła.
- Twoich tajemnic? - zapytał Hitachi. - Jakich tajemnic?
- Wszystko w swoim czasie... - szepnęła niemal bezgłośnie wilczyca.
Zaczęła patrzeć na Ayane Sakurę i Kōsei No Ame. Sakura była jak zwykle spokojna, a towarzysząca jej wadera zdawała się być zaniepokojona i smutna; pewnie jakaś myśl ją dręczyła.
- A jak ona umrze nastąpi tyrania Fuan. I kto wie, czy potem nie zawładnie myślą o zniszczeniu świata?! - prawie krzyknęła wilczyca.
- Wymyśliłaś najgorszy możliwy scenariusz. Nie myśl tak pesymistycznie. - stwierdziła Ayane Sakura. - Czy dręczy Cię jakaś myśl?
- Szczerze? Tak. - Akana z Hitachi'm podeszli i przerwali rozmowę.
***
- Zdążyłeś ją poznać? - zapytałam mówiąc ją zamiast Akanę, bo nie wiadomo co by chciała.
- Tak, poznałem Akanę. - rzekł Hitachi, podkreślając że zna jej imię.
- To dobrze... - chciałam powiedzieć dalej, lecz przerwała mi niespokojna Kōsei No Ame.
- Czy Chihejsen nic nie jest?
- No właściwie... - basior wahał się przed skłamaniem. - To zginęła. Przykro mi, ale jest już w świecie zmarłych. Starałem się jak mogłem.
<Kōsei No Ame?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz