sobota, 11 października 2014

Od Laury

Kayne pędziła na niebezpieczny szczyt z Donem Lu. Musiałam pędzić za nimi. Krzyknęłam:
- Puść go!
- W życiu! - krzyknęła
- Aaaaaaaaaaaa! Dlaczego jestem szczeniakiem! - krzyknął Płomyk
Dotarli na szczyt, a ja z nimi.
- Oddaj mi magiczny kamień! - krzyknęła Kayne
- Już go nie mam! Gdy chowałam mojego brata wrzuciłam kamień do grobu! - krzyknęłam
- Kłamiesz! - Kayne chwyciła w zęby Płomyka i trzymała go nad przepaścią
- Nie! - krzyknęłam
- Oddaj kamień! - powiedziała Kayne - Bo inaczej z nim koniec!
- Nie mam go! - krzyknęłam
Chwile potem spuściła Dona Lu.
- Nieeeeeeeeeee! - krzyknęliśmy ja i on
Zrzuciłam eliksir dorastania, bo wiedziałam, że dzięki niemu dostanie skrzydła (na 2 urodziny rodzice podarowali mu eliksir skrzydeł). Ten eliksir miał być niespodzianką, ale jeśli chodzi o życie...
Chwilę potem Kayne zrobiła minę jakby zobaczyła smoka w ogniu, bo Don Lu wyfrunął (już dorosły) z dołu i rzuciłam mu się w ramiona.
- Nigdy nie byłam szczęśliwsza! - szepnęłam mu do ucha
Gdy się obróciliśmy po Kayne nie było śladu.
- Gdzie ona jest? - powiedział Płomyk
- Teraz to nie ma znaczenia... Znów jest jak dawniej! - powiedziałam uśmiechnięta

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz