niedziela, 5 października 2014

Od Ayane Sakury

Wilki, które zostały przemienione w kamień nie pamiętały nic oprócz swego imienia. Natomiast pomniki ożywione pamiętają całe życie z perspektywy posągu, jakby wcześniej żyły.
- Kim ja jestem? - zapytała samą siebie wilczyca - Nie wiem tego, chyba nikt tego nie wie. Zdejmę bandaże, aby moje nogi odpoczęły. - po tych słowach zaczęła powoli zdejmować bandaże. Były one zabarwione na różowo. Bandaże były wykonane z rzeczy do opatrunku. Ściągnęła już jeden bandaż. Pod nim nie kryła żadna rana. Jeszcze drugi opatrunek do zdjęcia. Wadera ociągała się z zdejmowanie. Nie wyglądała na wyspaną.
- Czy nie jesteś zmęczona? - brzmiało to jakby powiedziała to z troską. Tak nie miałam tego powiedzieć, ba w głębi serca tak tego nie chciałam wymówić.
- Nie, skądże. Nie jestem zmęczona. Bycie posągiem było jak długi i porządny sen. Nie jestem też zmęczona życiem. Dopiero co dla mnie zaczęłam żyć. Warto robić wszystko z rozwagą i spokojem. - odparła Akana. Mówiła mądrze.
Wreszcie zdjęła bandaż. Za to pod nim kryła się spora blizna z małym zagłębieniem. Widać z tą nogą miała spory wypadek. Nie, to nie wyglądało na wypadek. Ktoś to jej na pewno zrobił. Może ktoś jej to zrobił i zabandażowała to, a potem po przemianie w kamień rana zagoiła się? Nie wiadomo.
Nagle, jakby znikąd na bandażu pojawił się tajemniczy napis. Był napisany alfabetem Wilków Pierwszych. Podeszłam bliżej, aby przyjrzeć się napisowi.
"Gdy pełnia
wszystko
staje się prawdą"
Dziwne. Czy to proroczy napis? Czy może jak zobaczę księżyc to coś zrozumiem? Nie wiem, już wiele razy patrzyłam na księżyc w pełni i nic się nie działo. Obróciłam bandaż, bo może być napisane coś jeszcze.
"Lecz dla dwóch
wilków magicznych
nie wyjdzie to na korzyść"
Równie tajemnicze jak poprzedni napis. Czy dwóm losowym wilkom magicznym coś się stanie? A może te dwa napisy dotyczą Akany? Raczej tak i chyba też są ze sobą powiązane. Może gdy Akana zobaczy pełnie to dwa wilki magiczne w pobliżu niej będą miała kłopoty? Ale jakie? W mojej głowie aż roiło się od pytań.
- Akano, na pewno nic nie wiesz? - spytałam ją, a potem pokazałam tajemnicze napisy na bandażu
- Nie rozumiem dlaczego pokazałaś mi bandaż. Nic nie widzę. - odrzekła wadera, następnie uważnie przyglądała się opatrunku na nogę - Zupełnie nic. Ten bandaż jest idealnie czysty.
Teraz już prawie wszystko straciło sens. Może powinien go widzieć wilk magiczny, a ona nim nie była? Nie, to wypada, bo w jej uszach rosły prawdziwe kwiaty. Jeden po prawej, drugi po lewej. Miała mało kwiatów, ale na tyle dużo, aby uznać ją za wilka magicznego. Może nawet była Wilkiem Pierwszym, bo miała mało kwiatów jak Wilki Pierwsze? Miała charakter idealnie do niego pasujący; była spokojna, rozważna i poważna, nie żartobliwa, co cechowało Wilki Pierwsze. Albo... To chyba najprawdopodobniejszy pomysł. A mianowicie Akana po zobaczeniu pełni mogła by coś niezwykłego zrozumieć, odkryć prawdę i wreszcie mogłaby zobaczyć napis na bandażu. Po dłuższej chwili ciszy wilczyca rzekła:
- Opowiedz o większości rzeczach, które mnie minęły. Jeśli oczywiście chcesz mi powiedzieć.
- Jasne, że Ci powiem. - obdarzyłam ją krótkim, tajemniczym uśmiechem - Zacznijmy od magii Ankoku Hoshi.
Nawet nie zaczęłam, a zobaczyłam, że towarzyszący mi wilk zamknął oczy. Przez długi czas ich nie otwierała, ani się nie odzywała. Miała wizję. Po pięciu minutach znowu powróciła jej świadomość.
- Powiedz mi później, to teraz nie jest takie ważne. Opowiem Ci o czym, była wizja. Zobaczyłam czarno-białego lisa.
- Obdarz mnie wizją jego wyglądu. - przerwałam jej szybko. Nie chciałam dokładnych opisów, wystarczyłby mi znać jej wygląd poprzez wizję
- Dobrze, lecz to była ona. Jej imię to Fuan Himei. - powiedziała, a potem obdarzyła mnie wizją
Postać ta była magicznym lisem. Na jej ogonie znajdowały się znaki magii ciemnej gwiazdy. Ogon był bardzo długi. Sierść miała barwę białą i czarną. Na plecach w jednym miejscu sierść była niebieska, lekko błyszcząca. Z oczu Fuan Himei płynął czerwony dym. Pomiędzy jej oczami również znajdował się symbol czarnej magii.
- To stwórca czarnej magii Ankoku hoshi? - zapytałam zaciekawiona
- Nie. Miałam wizję jak Fuan stała przy tym wielkim dębie. Walczyłam z nią na magię, a ona użyła Ankoku hoshi i zamieniła mnie w posąg. Jedynie tyle wiem.
Ciekawe z jakich czasów pochodzi? Ile lat była posągiem? Mam nadzieję, że jeśli zobaczy pełnie, a najlepiej tej nocy to ja coś zrozumiem lub ona. Poranek był ładny, lecz teraz, w południe zaczął padać lekki deszcz. Czas mijał tak wolno a zarazem tak szybko... Martwiła mnie treść drugiego napisu. Mniej z tego mogłam wywnioskować. Może gdzieś ukryty jest haczyk?
- Czy gdzieś w pobliżu można znaleźć jedzenie? - Akana wyglądała na dość głodną. Pokazałam jej krzak z jagodami i wraz z nią zaczęłam je jeść.
Nagle, nie wiem dlaczego przypomniało mi się o Seishin. Muszę jej pokazać mojego smoka. Powiedziałam szeptem słowa po smoczemu przywołujące Smoka Umysłu.
- Seishin to smok? - nigdy nie byłam jeszcze tak zdziwiona. Nie ukrywałam tego. Skąd ona zna smoczy? Chyba moje przypuszczenia, że jest Wilkiem Pierwszym mają rację. Powoli zaczęłam przybierać normalny wyraz twarzy.
- Tak - rzekłam z rozwagą i spokojem - Seishin to Smok Umysłu. A tak ogółem to skąd znasz smoczy?
- Nie wiem... Doprawdy nie wiem. Chyba jestem kimś więcej niż myślę. - odparła wadera, po czym zjadła ostatnią jagodę z krzaczka
Popatrzyłam na niebo. Smoczyca właśnie leciała w naszą stronę. Może ona będzie wiedzieć coś o Akanie? Tak szczerze wątpię, ale wiedza smoków jest wielka, więc warto spytać. Seishin wylądowała na ziemi tuż obok mnie.
- Seishin... Piękny smok. Czy może zmienić rozmiar? - te słowa mnie mniej zdziwiły niż poprzednie. Muszę przypominać jej o rzeczach związanych z magią. Może mieć naprawdę sporą wiedzę.
- Witaj, nieznana mi wadero. - zmieniła się do rozmiaru trochę większego niż wilczego - Tak, jestem Seishin, Smok Umysłu.
- Ja się zwę Akana.
- Czy umiesz igrać z czasem? - wilczyca od razu wiedziała, że chodzi o magię
- Nie wiem czy zapomniałam... Lecz spróbuję. - odsunęłam się od Akany razem z smoczycą. Skupiła się, zamknęła oczy. Po dłuższej chwili stania zauważyłam jak słońce powoli zachodzi i pojawia się księżyc. Czar się udał. Lekko się uśmiechnęłam. Zobaczyłam, że jest pełnia. Otworzyła oczy. Obróciła się i spojrzała w księżyc. Usiadła. Nie zamykała oczu, nawet nie mrugała. Cały czas patrzyła na pełnie.

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz