poniedziałek, 22 grudnia 2014

Od Laury

Gdy Don Lu odleciał szczeniaki jeszcze spały. Trochę mnie przerażało jak szybko rosną. Sydney ma coraz ciemniejsze futerko, a Karolinka ma coraz dłuższe włosy. Gdy szczeniaki się obudziły wyszliśmy na spacer. W lesie Karolina zauważyła różowy kwiat i włożyłam jej go do włosów. Wyglądała ślicznie. Cały czas w nim chodziła. Po jakimś czasie wróciliśmy do jaskini. L'Ella nie przychodziła. Nie znam jej w rzeczywistości, ale Lu mi o niej opowiadał i podobno jest wspaniałą opiekunką. Widziałam ją raz gdy Lu był zaklęty w szczeniaka. Powinna mi dobrze pomagać przy szczeniakach. Postanowiłam trochę poduczyć je mówić. Cały dzień uczenia przyniósł efekty. Szczeniaki miały jeszcze trochę problemów, ale było OK.
- Sydney, wymień imiona swojej rodziny proszę. - poprosiłam
- Mama to Laura i to ty. Tatuś to Dioń Lu. Moja siostrzyćka to Kalolinka. - powiedział dumny Sydney
- Tata to Don Lu i mówi się siostyczka. - poprawiła go Karolina
- Ani siostrzyćka, ani siostyczka. Siostrzyczka. - poprawiłam śmiejąc się moje dzieci
Rozmawialiśmy sobie aż Karolina zadała dziwne pytanie:
- Dlaczego mam europejskie imię? Jak się zmienia imię?
- Masz ładne imię. - powiedziałam - Jest chyba eliksir, który pozwala zmienić imię, ale po co?
- Ja chcę japońskie imię. Jak jest po japońsku ,,owoc jabłoni"? - powiedziała Karolina
- Słuchaj, Sydney ma australijskie imię i mu się podoba. Jak zdobędę składniki do eliksiru zmieniającego imię pogadamy. Nie sądzę, że zmiana imienia spodoba się twojemu tacie.

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz