poniedziałek, 22 grudnia 2014

Od Don'a Lu

Obudziłem się z wielkim bólem w jaskini Scarry'ego. Nie miałem siły wstać. Scarry'ego nie było w domu. "Pewnie pomyślał, że już nie żyję". Zauważyłem, że nie mam kawałka ucha, na przedniej łapa jest złamanie otwarte, a moje plecy mocno krwawią. Byłem pół żywy. Nie wiedziałem co zrobić. Gdy coś powiem, Scarry może mnie usłyszeć.
- Pomocy! - zawołałem w końcu
Leżałem bezwładnie na ziemi, wijąc się z bólu. Na szczęście po kliku minutach przyszedł... Scarry!
"Co robić?! Co robić?!". Zobaczyłem jego twarz. Nie była już zła, ale pełna współczucia i smutku.
- Co się stało? - spytał zdezorientowany
- No... Ty... Mnie zaatakowałeś... I... - ledwo wydusiłem z siebie, bo zużyłem całe siły na krzyk
- Ja? Nie przypominam sobie. Ostatnio pamiętam, że przyszedłeś do mnie i spytałeś mnie czy masz już iść. Potem obraz się urywa i nagle znalazłem się w lesie niedaleko stąd. Poszedłem w okolice mojej jaskini i usłyszałem twoje wołanie.
- Kayn... Hipnoza... - wydukałem
- Że niby Kayne mnie zahipnotyzowała? - zapytał zdziwiony Scarry - To w sumie możliwe, bo przysiągłem mojej partnerce, że nigdy nie powiem co pamiętam o niej. A właśnie to jedynie pamiętam... Nie wiedziałem, że pod tym kryje się klątwa.
I teraz wszystko było jasne. Przez chwilę zapomniałem o bólu. Lecz teraz wrócił. Zacząłem jęczeć z bólu.
- Pomocy...
Scarry zerwał się na równe nogi. Szybko przyniósł bandaż i maść leczniczą. Posmarował mi nią plecy, a potem zabandażował łapę. Niestety, nie działała tak dobrze jak maść Daichi'ego, ale skutecznie pokonywała ból. Cały dzień opiekował się mną i położył mnie nawet do drugiego łoża.
Po jednym dniu mogłem już chodzić. Scarry cały czas opiekował się mną i smarował różne maści. Po trzech dniach swobodnie mogłem biegać.
W końcu (po pięciu dniach pobytu u Scarry'ego) musiałem się pożegnać i wrócić do domu.
- Do widzenia, Scarry! - pożegnałem go
- Żegnaj!

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz