piątek, 19 grudnia 2014

Od Fuyōny Kodomo

Stałam na polanie, opuszczona, samotna, smutna... właściwie to nie, nie odczuwałam już smutku ani samotności. Był tylko ból i znudzenie. Wiatr delikatnie mierzwił moje futro, wyostrzał zmysły. Ruszyłam na północ. Nie wiedziałam gdzie idę, chciałam po prostu zwalczyć nudę. Minęłam wielki dąb którego gałęzie zdawały się sięgać nieba. Dalej, w kierunku do którego zmierzałam było wiele drzew i ścieżek. Nie chciałam tam iść, potrzebowałam czegoś ryzykownego, niecodziennego. Skręciłam w lewo gdzie zaczynały się wyższe górki i skały. Co jakiś czas mijałam małe jeziorko, więc wody miałam pod dostatkiem. Było tu wiele królików i saren na które mogłam zapolować by mieć co jeść. Aczkolwiek było to dziwne, gdyż mamy środek zimy. Sama nie wiem jak długo szłam. To mógł być tydzień, a mogły być i miesiące. Dawno straciłam rachubę czasu. Nad widnokręgiem wzeszło słońce oświetlając wielką, piaszczystą pustynię Chimei. W sumie, nie wiem czy na pewno tak się nazywa. Równie dobrze może być to pustynia Subarashi, czy Yuruginai, lub nawet inna o której nie dane mi było słyszeć. W każdym razie ruszyłam prosto na nią. Co prawda nie było na niej wiele wody i pożywienia, ale zapadał zmrok i musiałam się gdzieś schować. Poza tym pustynia to było jedyne miejsce wolne od zimnego śniegu otaczającym niedaleko położone polany. Znalazłam jedną piaskową jaskinię i postanowiłam w niej przespać tę noc. Pełna ona była korytarzy - wszystkie jednakowe i zgubne. Uklepałam sobie z piasku legowisko i położyłam się. -To będzie długa noc - pomyślałam.

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz