-Więc istnieje magia, lecz nie można się uczyć pojedynczych mocy.
Dziedzina magii to jest pięć mocy, lecz wilki zwykłe mogą się uczyć
tylko trzech. Dziedzin magii jest dziewiętnaście, choć wilki mogą uczyć
się tylko dziewięciu z nich. Oczywiście nie wszystkie, dwie mogą mieć
wyuczone. Mam nadzieję, że już rozumiesz. -wyjaśniła mi wadera.
-Tak już rozumiem. Czyli, że mogę się nauczyć jednej z dziewięciu. - powiedziałam, kiedy skończyła.
-Dokładnie dwóch, ale nie naraz. - przerwała mi.
-Czyli mogę się nauczyć dwóch dziedzin. Jakie są dziedziny, których mogę się nauczyć?-spytałam zaciekawiona.
-Dziedzina kosmosu pasowałaby idealnie do ciebie, bo twoje imię po
japońsku oznacza gwiezdny deszcz. Teraz wymienię Ci dokładnie dziedziny.
- odpowiedziała wymieniając je oraz moce - A właśnie mam do Ciebie
jakoś inaczej mówić niż po imieniu?
-Kurayami. Przypomina mi to o dawnym przyjacielu. -na samą myśl mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Dobrze, Kurayami. - odwzajemniła uśmiech.
Ayane Sakura, chyba właśnie chciała mi coś powiedzieć, ale przerwał jej basior, który ni stąd ni zowąd się pojawił.
Włosy na jego uszach były czerwone, a na plecach i pysku miał czarne
znamiona. Kiedy spojrzałam na jego łapy, ze współczuciem stwierdziłam,
że pokrywają je blizny.
-Um... Prze-przepraszam.- jego głos brzmiał niepewnie
Spojrzałyśmy na niego. W oczach wadery stojącej obok mnie widać było
nutkę zaciekawienia, w moich natomiast, malowało się zdziwienie.
-Wiem, że to niegrzecznie pytać, ale o czym mówicie? - zapytał rumieniąc się.
-Mówię o magii. Ja mówię, nie ona. Jestem wilkiem magicznym. Nazywam
się Ayane Sakura, ale zwij mnie Sakura. - odparła ze spokojem
założycielka watahy.
Najwyraźniej spokój wadery go zaskoczył. Jednakże zdziwiło go coś innego, bo spytał:
-Co to dokładniej wilk magiczny? I dlaczego masz na sobie kwiaty?
-Później Ci wyjaśnię. - rozbrzmiał surowy głos wadery - Czy przedstawisz się?
-Momotarou... - mówił nieśmiało.
Wydawał się bardziej spokojny w porównaniu z parą wilków, które
widziałam w lesie. Zdawał się być taki cichy. Od razu go polubiłam.
-Ja jestem Kōsei No Ame. - powiedziałam dość szybko.
Zwróciłam swoje oczy ku niebu. Było widać księżyc ''Jaki on
piękny...”, pomyślałam z rozmarzeniem. Zaraz powróciło do mnie
wspomnienie, kiedy Chihejsen nazwała mnie Kurayami i wszystko, co potem
miało miejsce.
-Kurayami, idę z Momotarou wytłumaczyć kim jestem i co robisz. Ty w
tym czasie pomyśl jakiej dziedziny magii chcesz się uczyć.-poinformowała
mnie-Trudno. I tak idziesz ze mną. - najwyraźniej przeczytała w myślach
wilka.
Zdaje się, że odłączyłam się od świata na dłuższą chwilę, bo kiedy
spuściłam wzrok nikogo już nie było. Początkowo pozostała jedynie
smoczyca. Przyjrzałam jej się uważniej. Była naprawdę śliczna. Niestety
kiedy chciałam do niej się zbliżyć, odleciała. Pewnie Ayane Sakura ją
wezwała. A więc zostałam sama. Nie miałam pojęcia kiedy wróci wadera.
Przypomniałam sobie, co mówiła, kiedy odchodziła. Zastanowiłam się więc
nad drugą dziedziną magii i stwierdziłam, że Światłość będzie ciekawa.
''To dla ciebie Taiyō. Kiedy się poznaliśmy, twoje oczy świeciły.”,
mówiłam sobie w myślach. Postanowiłam teraz udać się pod jabłoń, w końcu
ostatnio do niej nie doszłam. Kiedy znalazłam się nieopodal niej
zobaczyłam dziwnie znajomą wilczycę.
Napłynęły do mnie wszystkie wspomnienia, które utraciłam. Nawet te,
kiedy miałam jeden rok. Jednakże przodujące, było to, o którym już
kiedyś opowiadałam. Obraz z przeszłości powrócił. Widziałam jak jako
dwuletnie wadery rozstajemy się o zachodzie słońca... Chihejsen,
czekałam na to cały rok!
C. D. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz