Wredna była. Okropnie wredna. Ale, skoro nie miałem szans odlecieć, to
musiałem się ukryć albo uciekać. Wybrałem drugą opcję i zanim wadera się
zorientowała uciekłem głębiej w las, ale wadera ciągle mnie goniła. A
więc walka.
- Wiejesz ptaszku?- zapytała sarkastycznie wadera. Może i była niebrzydka ale charakter miała wstrętny. Zbyt wstrętny.
Skoczyła na mnie, ale już się jej nie udało. Odskoczyłem i dostała
kopytem (bo moje tylne łapy są zakończone kopytami) i wyrżnęła pyskiem w
glebę. Zanim się podniosła byłem już wysoko nad ziemią. Nie miała szans
do mnie doskoczyć. Chyba że...
<Bueno? Chyba że co?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz