Obudziłam się kiedy świtało. Promienie słońca przedzierały się przez
korony drzew. Zapowiadał się naprawdę piękny dzień. Rozprostowałam łapy.
Byłam jeszcze trochę niespokojna po śnie, w którym spóźniłam się na
spotkanie. Zastanawiałam się jak będzie wyglądać nauka magii. Miałam
jeszcze jakieś siedem-osiem godzin do południa, więc postanowiłam się
przejść. Naszła mnie wielka ochota na odwiedzenie jabłoni, pod którą
zdrzemnęłam się kilka dni temu. Ruszyłam więc ścieżką, którą wczoraj
przebyłam. Las był piękny. Porastała go zadziwiająca roślinność. Szłam
spokojnie nie spiesząc się, gdy nagle usłyszałam trzask łamanych gałęzi.
Odwróciłam się i spostrzegłam gigantycznego ogra.
-Waaaaaa!-wydał z siebie przerażający dźwięk.
Myślałam, że zaraz padnę. Należałam do odważnych wader, ale widok
siedmiometrowego olbrzyma z potężną kolczastą maczugą robił wrażenie.
Potwór zaczął się do mnie przybliżać. Cofnęłam się o kilka kroków.
Ogrowi wyraźnie zależało, żeby mnie złapać. ''No tak, taki mały wilczek
może być fajną zabawką. Może posłużę mu jako breloczek?”, przeleciało mi
przez głowę.
-Że co???- wrzasnęłam, gdy olbrzym zamachnął się na mnie maczugą.
''Chyba woli mnie zjeść.”, pomyślałam z rozpaczą i puściłam się
biegiem przez las. Wyglądało na to, że nie lubi jak jedzenie mu ucieka i
musi je gonić, bo po chwili odpuścił.
-Muszę poinformować o tym Ayane Sakurę-mruknęłam.
Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Spojrzałam za siebie, aby się
upewnić, czy ogr na pewno dał sobie spokój. Kiedy znów zwróciłam oczy
przed siebie, z obawą stwierdziłam, że zaraz wpadnę na wilczycę.
Starałam się zatrzymać, jednakże byłam bardzo rozpędzona. Zwolniłam
nieznacznie, jednakże i tak wpadłam na nią z impetem. Miała bardzo długi
ogon, w który się zaplątałam. Przypominał mi on pelerynę z liści.
-Gomen[przepraszam]-wykrzyczałam do niej.
Wadera spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, który po chwili
ponownie skierowała w niebo. Podążyłam za jej spojrzeniem i zobaczyłam
latającego jelenia? Chyba coś pomieszałam. Zatrzymałam się już dość
daleko od wilczycy, ale nadal ją widziałam. Przyjrzałam się unoszącemu
się w powietrzu stworzeniu.
-To chyba wilk.-stwierdziłam.
Wykrzykiwał coś do wadery. Z tej odległości nie słyszałam co, ale to
i tak nie była moja sprawa. Teraz musiałam poszukać założycielki
watahy.
C. D. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz