piątek, 17 kwietnia 2015

Nowy blog w tym miesiącu lub następnym :)

Mam dla Was dwie wiadomości: złą i dobrą. Najpierw zła. Otóż, pewnie nie wrócę do tej watahy. Bardzo mi przykro z tego powodu, ponieważ była to moja najpopularniejsza wataha, ale nie miałam czasu i tylko 3-4 osoby pisały  aktywnie opowiadania. Stwierdziłam, że już nie ma sensu tego dalej ciągnąć, lecz niestety historia jest niezakończona i nie doszło do ostatecznej walki z Fuan Himei. Druga nowina, myślę że ucieszy ona stałych czytelników bloga. Tworzę właśnie z jednym z członków watahy nowego bloga, nie będzie to klasyczna wataha, ale powieść pisana na blogu. Mam nadzieję, że nie zasmuci to Was, że prawdopodobnie nie będę robić watah, tylko same blogo-książki. Mam ideę, aby blog, który teraz tworzę trwał dość długo. Blog będzie nawiązywał do Watahy Kwiatu Wiśni, ale największą różnicę stanowi to, że głównymi bohaterowie są ludzie, nie wilki. Akcja będzie rozgrywała się w XXI wieku, w Europie, w Anglii, tym razem nie w Japonii i nie w około XIV-XV wieku. W tym poście opowiem bardzo krótki wstęp, abyście się trochę "wkręcili" w lekturę. Głównymi bohaterami jest starszy brat i o dwa lata młodsza siostra, ja piszę historię siostry (imieniem Caroline), a jeden z członków z watahy (pisała ona za postać Kōsei No Ame) będzie pisał za Nathana, starszego brata Caroline. Caroline widzi ciągle nietypowe wilki, a Nathan zawsze mówi, że jej się przewidziało, choć tak naprawdę on też ma inną, nietypową cechę - zamiast dziwnych kresek namazanych w różnych miejscach widzi napisy, i to po angielsku. Są tą litery wilków. Tak się mniej-więcej (mniej) reprezentuje się początek długiej historii. Historia będzie się przeplatać i będą tam wątki o Ayane Sakurze, Fuan Himei, a także przy okazji będzie napisane zakończenie historii napisanej w tej watasze. Blog nazywa się "Mrok i Światło", a link to:
http://wilczymi-sladami.blogspot.com
Na razie on nie jest dla Was dostępny, ale zaglądajcie do niego co jakiś czas i czekajcie na otwarcie.
Pozdrawiam
Administratorka bloga
Megii22

piątek, 6 lutego 2015

Przepraszam za dłuższą nieobecność

Przepraszam za dłuższą nieobecność niż wcześniej pisałam. Wataha nadal zawieszona, pewnie przystąpię do niej za miesiąc lub dwa, a może nawet trzy. Ostatnio mam coraz mniej czasu na komputer, ale również chciałabym sobie od niego trochę odpocząć, a w każdym razie od doggi, howrse i od pracochłonnych watah.
P. S. W mojej głowie pojawił się pomysł na bloga, nie tak pracochłonnego jak ten. Oczekujcie go w najbliższych dwóch miesiącach.
Z poważaniem
Właścicielka watahy Megii22

czwartek, 22 stycznia 2015

Wataha zawieszona na pięć dni

Wataha zostaje zawieszona, na szczęście tylko przez pięć dni. Będę w tym czasie w miejscu, w którym nie będę miała dostępu do komputera. Mam nadzieję, że nie sprawi to Wam większych kłopotów.
Z poważaniem
Założycielka watahy
Megii22, inaczej Sakura

sobota, 17 stycznia 2015

Laura wróciła z wyprawy!

Wilk Laura wrócił z wyprawy z Zaginionej Drogi! Znalazła Tajemnicze Jajo i 20 magicznych kamieni.

Don Lu nie może znaleźć przedmiotu

Wilk Don Lu nie znalazł przedmiotu, lecz znalazł magiczne kamienie. Może się wrócić lub szukać dalej. Wtedy jego wyprawa przedłuży się o 5 dni.

Od Kōsei No Ame

Akana zajęła się wejściem i umieściła w nim kamień. Teraz byłam już niemal pewna, że nikt nie wejdzie. Skierowałam swój wzrok ku górze jaskini, gdzie znajdowała się ogromna dziura wpuszczająca do wnętrza promienie słoneczne. Świadomość, że jest zima i noc, a wyglądając przez dziurę widzi się wiosnę i ranek, nie dawała mi spokoju. Podczas mojego „odpłynięcia”, Chin ćwiczył magię, a Akana rozglądała się i czasami medytowała.
- Kiedy będę się uczyć magii? Chciałabym się nauczyć chociaż jednego czaru przed nadejściem...Himei.-zaczynałam się niecierpliwić, a do tego przyszło mi wymówienie tego słowa...
- Już, pierw powiem ci trochę o tej dziedzinie. -oznajmiła Sakura i zaczęła opowiadać mi historię powstania dziedziny magii Kosmosu. Następnie wymieniła czary, których mogłabym się nauczyć.- Niestety, pierwsza moc mało ci się przyda. Jest to moc porozumiewania się z gwiazdami. Wiem, to zabrzmiało dziwnie. Ale da się z niektórymi porozumieć. Są to ponoć dawni bogowie przemienieni w gwiazdy. Często służą radą. Lecz, żeby się z nimi porozumieć trzeba odpowiednich okoliczności. Musi być noc i muszą być widoczne gwiazdy. Niestety, tu nie ma odpowiednich warunków do tego.
W tym momencie Akana przerwała medytację. Otworzyła oczy i nieobecnym wzrokiem spoglądała w niebo. Po chwili zauważyłam jak słońce ustępuje, a na jego miejsce wschodzi księżyc. Piękne gwiazdy stanowiły niesamowite wykończenie tego widoku.
- Mówiłaś, że te miejsce jest odporne na magię... - powiedziałam nieco zdziwiona i oszołomiona tym, co zobaczyłam.
- Wilki Pierwsze mogą trochę więcej. Wyjątek potwierdza regułę. - rzekła poważnie Akana.
- No dobrze, Kōsei No Ame. Wytłumaczę ci jak używać magii i sama tego wypróbujesz. - wtrąciła Ayane.
Pospiesznie podeszłam do wadery.
- Żeby używać magii pierw musisz rozbudzić ją w sobie. - zaczęła mi tłumaczyć - Nie myśl o niczym, oprócz magii. Spróbuj się oswoić z myślą, że jesteś wilkiem magicznym.
Zamarłam w bezruchu, ze wszystkich sił próbowałam się skupić. Nie myślałam już o niczym innym, tylko o magii. Po chwili wymamrotałam:
- Chyba już jestem gotowa...
- Ty musisz być na pewno gotowa. - poradziła wilczyca.
- Jestem gotowa. - powiedziałam stanowczo i zdecydowanie.
Miałam wrażenie, że coś we mnie się pojawiło. Czułam, jak mnie wypełnia.
- Dobrze. Więc teraz możesz użyć pierwszego czaru. Dziedzina magii kosmosu jest trochę zawiła, więc wymaga specyficznej postawy. Musisz wyłączyć myślenie i skupić się na czynach.-Sakura miała powiedzieć coś jeszcze, ale przerwała.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu przyczyny, która bardzo szybko rzuciła mi się w oczy. Było nią szybko rosnące drzewo. Zdezorientowana zaczęłam szukać wzrokiem wilka, który mógł stać za tym wszystkim. Spojrzałam na Ayane - ona już chyba wiedziała. Po chwili z dymu wyłonił się Hitachi. Wszystko, poza głazem wejściowym, było w idealnym stanie. Był to dość nietypowy widok, ale widocznie jest to specyfika tego miejsca.
- Przepraszam, nie chciałem robić takiego zamieszania... - basior zawstydził się.
Sytuacja nieco dziwna, powiedziałabym, że zamieniła się na bardzo dziwną. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. Z jednej strony, było to nawet zabawne, z drugiej jednak, irytowało mnie, że znów ktoś przerywa mi naukę. Oby tylko sprawa Hitachi'ego zakończyła się szybko. Fuan Himei może być bliżej, niż się spodziewamy...

C.D.N.

sobota, 10 stycznia 2015

Od Sydney'a

- Nie trzeba...- powiedziałem
Karolina uśmiechnęła się do mnie. Wyszliśmy z wody. Poszliśmy w kierunku jaskini cioci L'Elli. Akurat z niej wychodziła.
- Gdzie byliście?! Już się martwiłam dzieciaczki... Chodźcie. Jeszcze dzień nie minął, a już znacie okolice... Gdzie dokładnie byliście? - zapytała
- Nie jesteśmy już dzieciaczkami. Jesteśmy dorośli. Miło, że ciocia się o nas tak troszczy, ale damy sobie radę. - powiedziała Karolina
- Kąpaliśmy się w wodospadzie. Jest tu niedaleko. Tam za lasem. - powiedziałem
- Tamten za lasem? Którym lasem? - zapytała ciocia
- Jest kilka? - zapytała moja siostra
- Jeden bardzo blisko, idzie się do niego w tamtą stronę. potem jak jest wielki głaz skręca się w prawo. Drugi jest trochę dalej. Idzie się prosto, potem przechodzi przez polanę i jest. Za obiema są wodospady, ale inne. - powiedziała ciocia
- To ten trochę dalej...- powiedziałem
- Ten dalej?! - krzyknęła ciocia i prawie się przewróciła
- Co się stało? - zapytała Karolina łapiąc waderę
- Ten las blisko, ten za głazem jest terenem nie zajętym. Ten, na którym byliście jest na terytorium Watahy Nikushimi, co po japońsku oznacza nienawiść.
- Czyli to zła wataha? - zapytałem
- Tak. Kiedyś należał do niej Scarry. Był podróżnikiem. Tutaj zatrzymał się na kilka lat. Poznał tu waszego tatę i Kayne, która była potem jego partnerką. - powiedziała ciocia
Przez chwilę wszyscy stali cicho. Potem ciocia zapytała:
- Ktoś was widział oprócz mnie i waszych rodziców?

C.D.N.

Od Laury

- No to gdzie idziemy? - zapytał Lu
- Myślałam, że masz już jakieś plany...- powiedziałam marszcząc czoło
Don Lu zrobił zawstydzoną minę. Pffffff... Gdzie by tu pójść.... O! Mamy mapy do zaginionej drogi, to możemy tam pójść. Powiedziałam mój pomysł Płomykowi. Zaakceptował go. Patrzyłam na niego.
- Na co czekasz? Mamy iść już teraz? - zapytał zdziwiony Don Lu
- Przecież mieliśmy wyjść teraz. Ty tak powiedziałeś. - odpowiedziałam
Uśmiechnął się i podszedł do wyjścia z jaskini. Nagle odwrócił się i zapytał:
- To idziemy?
Uśmiechnęłam się i ruszyłam za nim. Wyszliśmy. Przechodziliśmy obok małego źródełka. Powietrze było takie, takie... Nie wiem jak to powiedzieć... Wciągnęłam je nosem i wypuściłam ustami. Nagle na nos spadł mi płatek śniegu.
- Sunōfurēku. - powiedział Płomyk
- Co to znaczy? - zapytałam
- Sunōfurēku? Płatek śniegu. - odpowiedział
W jednym momencie trawa stała się delikatnie biała. Złapałam Płomyka za łapę i oparłam głowę o jego ramię. Staliśmy wpatrując się w spadające na ziemię, błyszczące jak... Po prostu oglądaliśmy płatki śniegu. Wyglądało to piknie. W końcu ruszyliśmy w kierunku zaginionej drogi. Na mapie było narysowane drzewo, które potem spotkaliśmy. Miało dziwny kształt. Mieliśmy skręcić w prawo. Tak zrobiliśmy. Nie kłóciliśmy się o mapę, bo mieliśmy dwie.
- Niedługo dotrzemy. - powiedziałam

Don Lu wybiera się na wyprawę!

Wilk Don Lu wybiera się na wyprawę do Zaginionej Drogi! Ma szansę znaleźć Tajemnicze Jajo i 20 magicznych kamieni. Wróci 12 stycznia.

Laura wybiera się na wyprawę!

Wilk Laura wybiera się na wyprawę do Zaginionej Drogi! Ma szansę znaleźć Tajemnicze Jajo i 20 magicznych kamieni. Wróci 12 stycznia.

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Od Ayane Sakury

Akana zapchała wejście kamieniem, aby mieć pewność, że nikt już nie wejdzie. Kōsei No Ame przypatrywała się górze jaskini, gdzie była wielka dziura, przez którą wpadało słońce. Zaglądając przez dziurę można było zauważyć, że na zewnątrz jest wiosna i ranek, choć tak na prawdę trwała mroźna zima i był wieczór. Kurayami przyglądała się temu dziwnemu zjawisku. Chin ćwiczył magię. Co jakiś czas znikał i pojawiał się, co jakiś czas nagle wyrastały kwiaty lub kamienie wirowały. Akana patrzyła dookoła, jakby patrolując teren. Co jakiś czas medytowała.
- Kiedy będę się uczyć magii? Chciałabym się nauczyć chociaż jednego czaru przed nadejściem... - Kurayami wydawała się bać wymówić tego imienia. - Himei.
- Już, pierw powiem ci trochę o tej dziedzinie. - zaczęłam opowiadać w streszczeniu historię tej dziedziny magii. Gdy skończyłam, wymieniłam czary, których mogła się nauczyć. - Niestety, pierwsza moc mało ci się przyda. Jest to moc porozumiewania się z gwiazdami. Wiem, to zabrzmiało dziwnie. Ale da się z niektórymi porozumieć. Są to ponoć dawni bogowie przemienieni w gwiazdy. Często służą radą. Lecz, żeby się z nimi porozumieć trzeba odpowiednich okoliczności. Musi być noc i muszą być widoczne gwiazdy. Niestety, tu nie ma odpowiednich warunków do tego.
Po tych słowach Akana nagle ocknęła się z medytacji. Gwałtownie otworzyła oczy. Spojrzała na słoneczne niebo. Jej spojrzenie stało się nieobecne, jakby była mocno skupiona na myślach. Wiem co to oznaczało. Używała magii. Nagle oślepiające światło słońca w błyskawicznym tempie zaczęło zachodzić i na niebie zagościł księżyc. Gwiazdy były doskonale widoczne.
- Mówiłaś, że te miejsce jest odporne na magię... - powiedziała zdziwiona Kōsei No Ame.
- Wilki Pierwsze mogą trochę więcej. Wyjątek potwierdza regułę. - rzekła Akana z powagą.
- No dobrze, Kōsei No Ame. Wytłumaczę ci jak używać magii i sama tego wypróbujesz. - wtrąciłam. Kurayami podeszła do mnie. - Żeby używać magii pierw musisz rozbudzić ją w sobie. - przez chwilę tłumaczyłam jej co ma robić, i że podstawą jest skupienie. - Nie myśl o niczym, oprócz magii. Spróbuj się oswoić z myślą, że jesteś wilkiem magicznym.
Wadera skupiła się mocno i przez chwilę nie myślała o rzeczywistości. Stała skupiona kilka minut.
- Chyba już jestem gotowa... - mruknęła.
- Ty musisz być na pewno gotowa. - poradziłam.
- Jestem gotowa. - oznajmiła stanowczym i zdecydowanym tonem Kōsei No Ame. Myślę, że faktycznie rozbudziła w sobie magię, choć to dziwne, bo jak jest wilkiem magicznym powinno trwać to trochę dłużej, ponieważ raczej wcześniej jej nie używała... Lecz ona budziła wrażenie przekonanej, a ja jej wierzę.
- Dobrze. Więc teraz możesz użyć pierwszego czaru. Dziedzina magii kosmosu jest trochę zawiła, więc wymaga specyficznej postawy. Musisz wyłączyć myślenie i skupić się na czynach. - właśnie miałam jej wytłumaczyć jak jej używać, lecz nagle przerwało mi...
A właściwie co mi przerwało? Wysadzające kamień w błyskawicznym tempie rosnące drzewo. Po tym poznałam kto to był, nie widząc go. Hitachi. Jedynie on zna magię natury. Głośno westchnęłam z ulgą. Choć trochę z zawiedzeniem. Mogła to być zarówno Fuan Himei jak i kolejny towarzysz gotów nam pomóc. No i mógłby to być Hitachi. I właśnie tak było.
Spojrzałam na Kurayami. Na razie nie wiedziała co to za wilk. Jej głowę zalał nagły natłok myśli. Chciałam zajrzeć do jej myśli, lecz teraz już nie mogłam. Wilk wilkowi magicznemu w myślach czytać nie może. Czyli faktycznie nim jest?
Hitachi już się odkrył. Nie było przed chwilą zbyt wielkiego zamieszania. Każdy myślał i patrzył w stronę wejścia, kiedy otaczał ich dym i odłamki skalne. Teraz, gdy dym opadł, Hitachi był widoczny i stał w środku wejścia. Teren wokoło wydawał się nie naruszony. I tak było - przecież był odporny na zniszczenia.
- Przepraszam, nie chciałem robić takiego zamieszania... - rzekł najwyraźniej zawstydzony basior. Widocznie nie chciał kłamać i nie powiedział wymówki typu "nie wiedziałem".
Wszyscy patrzyli na niego. Kōsei No Ame ze zdziwioną miną. Akana wpatrywała się z ciekawością, jakie ma umiejętności i podziwiając spryt zwykłego wilka. Ja wpatrywałam się w całą sytuację, ale też obserwowałam jego minę. A Chin patrzył na niego trochę inaczej, z podnieceniem i szczęściem, że spotkał takiego jak on.
Miałam nadzieję, że nic nie zmąci monotonii dni, w których uczę Kurayami magii. Lecz niestety to się stało. Czuję, że znów szykuje się rozmowa.

C.D.N.

Od Karoliny

Na weekend poszłam z Sydney'em do cioci L'Elli. Nie ciekawiło mnie co robią rodzice. Jestem dorosła... Ciocia ma jaskinię trochę daleko. Droga wiedzie przez góry. To jest plus tej wyprawy. Nie wiem jak Sydney, ale ja uwieeeelbiam wycieczki, szczególnie w góry. Wiał lekki, przyjemny wietrzyk. Wciągnęłam do nosa czyste powietrze i wypuściłem je ustami. Ten widok... Bezcenne... Nagle ciocia powiedziała:
- To tutaj. Pokażę wam wasze miejsca do spania. Moja jaskinia jest duża. Nie martwcie się.
- Ten piękny zakątek jest cioci?! - zapytałam
- Na to wygląda. Inaczej chyba nie mówiła by, żebyśmy wchodzili, sieroto. - powiedział Sydney
Nie wiem co on do mnie ma. Nic mu nie robię, a on mi ciągle dokucza... Może jest trochę zazdrosny? Ale o co? Wracając do jaskini to samo wejście było piękne. Jaskinia była w środku pagórka. Nie był duży, ale w środku było mnóstwo przestrzeni. Pachniało świeżymi kwiatami... Wejście zdobiła "ramka" z róż. Wyglądało pięknie. Gdy ciocia pokazała gdzie nasze pokoje od razu się rozpakowaliśmy. Potem ja i mój brat poszliśmy na spacer po okolicy. Zobaczyliśmy piękny wodospad. Sydney wskoczył do wody.
- Chodź! Woda jest wspaniała! - krzyknął
- Nie zbyt... Nigdy nie pływałam...- powiedziałam
Po moich słowach brat złapał mnie za łapę i pociągnął. Byłam pod wodą. Szybko wypłynęłam i nabrałam powietrza.
- Sydney! - krzyknęłam
- Nie musisz dziękować, że namówiłem ciebie na wspaniałą kąpiel. - zaśmiał się mój brat
Chlapnęłam go wodą. On zrobił to samo. Zaczęliśmy się chlapać. Śmialiśmy się. Nagle zauważyłam, że nie mam na sobie naszyjnika, który dostałam od mamy.
- Nie! Musisz pomóc mi go znaleźć! - krzyknęłam i zanurkowałam
Oboje szukaliśmy naszyjnika. Zaczynałam się bać. Gdy wynurzyłam się z wody Sydney zaraz za mną. Otworzył zaciśniętą łapę i dał mi naszyjnik.
- Jesteś wielki! - przytuliłam go
C.D.N.

niedziela, 4 stycznia 2015

Od Don'a Lu

Opowiedziałem wszystkim o mojej wyprawie. Nie dziwiło mnie, że moja siostra została na Zimowe Święta. Wiedziałem, że Laura pozwoli jej zostać. Dobrze, że tak zrobiła. Nawet jakby się ją torturowało ona nie będzie chciała wstąpić do jakiejkolwiek watahy. Szkoda... Nagle moja partnerka odezwała się:
- Smakowało?
Zanim ja i L'Ella zdołaliśmy coś powiedzieć Sydney powiedział:
- Pyszne! Tylko mogło by być trochę przypieczone na ogniu. Lubię, jak jest spalone. Wtedy jest takie chrupiące...
On mówi?! To coś nowego. Chciałem się dowiedzieć kto go nauczył, ale Karolina mi przerwała:
- Spalone jest nie dobre! Lepsze takie. Surowe!
- Ty zawsze się nie zgadzasz! - powiedział Sydney
- Kiedy na przykład? - zapytała Karolinka
- Jak powiedziałem, że ciocia jest podobna do panny Kōsei No Ame, to ty mówisz, że do pani Ayane Sakury!
- Tak jest! - powiedziała zła Karolina
- Cisza! Tak miło było! Chcecie dostać prezenty? - zapytała Laura
- Ja się zgadzam z Sydney'em. L'Ella jest podobna do Kōsei No Ame. - wtrąciłem
- Ty też? - Laura chwyciła się za głowę
Gdy wszyscy się uspokoili nadeszła chwila na prezenty. Znów było pięknie. Nie wiem jak inaczej mogę to ująć. Moje szczeniaki były już nastolatkami... Być rodzicem to najpiękniejsza rzecz... Potem wszyscy zasnęli. Rano moja siostra miała wziąć szczeniaki do siebie na weekend. Tak było. Ja i Laura byliśmy teraz sami...
- Idziemy gdzieś? - zapytałem
- Tak. - powiedziała

C.D.N.