sobota, 10 stycznia 2015

Od Laury

- No to gdzie idziemy? - zapytał Lu
- Myślałam, że masz już jakieś plany...- powiedziałam marszcząc czoło
Don Lu zrobił zawstydzoną minę. Pffffff... Gdzie by tu pójść.... O! Mamy mapy do zaginionej drogi, to możemy tam pójść. Powiedziałam mój pomysł Płomykowi. Zaakceptował go. Patrzyłam na niego.
- Na co czekasz? Mamy iść już teraz? - zapytał zdziwiony Don Lu
- Przecież mieliśmy wyjść teraz. Ty tak powiedziałeś. - odpowiedziałam
Uśmiechnął się i podszedł do wyjścia z jaskini. Nagle odwrócił się i zapytał:
- To idziemy?
Uśmiechnęłam się i ruszyłam za nim. Wyszliśmy. Przechodziliśmy obok małego źródełka. Powietrze było takie, takie... Nie wiem jak to powiedzieć... Wciągnęłam je nosem i wypuściłam ustami. Nagle na nos spadł mi płatek śniegu.
- Sunōfurēku. - powiedział Płomyk
- Co to znaczy? - zapytałam
- Sunōfurēku? Płatek śniegu. - odpowiedział
W jednym momencie trawa stała się delikatnie biała. Złapałam Płomyka za łapę i oparłam głowę o jego ramię. Staliśmy wpatrując się w spadające na ziemię, błyszczące jak... Po prostu oglądaliśmy płatki śniegu. Wyglądało to piknie. W końcu ruszyliśmy w kierunku zaginionej drogi. Na mapie było narysowane drzewo, które potem spotkaliśmy. Miało dziwny kształt. Mieliśmy skręcić w prawo. Tak zrobiliśmy. Nie kłóciliśmy się o mapę, bo mieliśmy dwie.
- Niedługo dotrzemy. - powiedziałam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz